Hejt to nie slogan, to rzeczywistość.

Stowarzyszenie RPT23

Tragiczne wydarzenia, jakie rozegrały się w jednym z piotrkowskich liceów oraz w przestrzeni internetowej, doprowadziły do tego, że 15-latek targnął się na własne życie. Wojtek zakończył je, zanim tak naprawdę zdołał je w pełni rozpocząć. Nie wytrzymał hejtu oraz upokorzeń, które zafundowali mu rówieśnicy w szkole i sieci. Rówieśnicy ze szkoły powszechnie uważanej w mieście za elitarną. Szkołę, do której uczęszczają uczniowie z tak zwanych „dobrych domów”, dzieci lokalnej „elity”. Okazało się jednak, że część owej elity zupełnie nie dostrzegła, ze nękanie Wojtka było dla ich pociech codziennym sportem i rozrywką.

Podczas gdy w przestrzeni internetowej krążyły jego zdjęcia, filmiki, nauczyciele nic nie widzieli, świadkowie milczeli, a w Piotrkowie czas płynął błogo jak za każdym razem, kiedy niewygodne problemy i sprawy „systemowo” wręcz zamiata się pod dywan. Tym razem zamiatanie, apatia i znieczulica doprowadziły do najgorszego.

Polska jest jednym z najbardziej hejterskich krajów w Europie, gdzie 75% uczniów deklaruje, że dotknął ich hejt w social mediach, a 40% nastolatków doświadczyło osobiście wyzwisk w sieci. Jeśli dołożymy do tego fakt, iż co czwarty nastolatek był ośmieszany i poniżany w internecie, a tylko 21% dzieci mówi o hejcie rodzicom, zaś 75% rodziców zaprzecza, że ich dziecko padło ofiarą hejtu, to okazuje się, że mamy tu pewien poważny problem.

Problem polegający na tym, że my problemów nie widzimy, a jeśli widzimy, to udajemy, że ich nie ma.

Jako społeczeństwo zaczynamy zbierać żniwo „bezstresowego” modelu wychowania. W pogoni za pieniędzmi i karierą zapominamy często o tym, że nasze dzieci zmagają się z rzeczami, o których często nie mamy pojęcia lub próbujemy je tuszować w myśl ideologii powszechnego konsumpcjonizmu. Ilu z Was tak szczerze rozmawia z własnymi dziećmi. Ilu zainteresuje się ich aktywnością w szkole, a także w internecie? Wiecie ile czasu potrzeba, aby założyć fejkowe konto i uprawiać z niego hejt? Jeśli nie, to podpowiem: jakąś chwilę muzyki lub jak kto woli minutę w porywach do dwóch. I w tym miejscu prócz częstej ludzkiej nieświadomości oraz braku zainteresowania otaczającą rzeczywistością, niestety nie działa u nas system.

Nauczyciele w szkołach zostali pozbawieni praktycznie jakichkolwiek instrumentów dyscyplinujących, więc po prostu często udają, że wszystko jest w porządku. Rodzice zamiast przyjąć na klatę, że ich pociecha jednak robi coś nie tak, najczęściej jeszcze by nauczycielowi na wywiadówce widelec w oko wbili, że śmiał coś złego na „bombelka” powiedzieć, a już nie daj Boże zastosować i wdrożyć jakieś działania. Dyrekcje szkół najczęściej również zamiatają takie sprawy pod dywan, żeby czasem nie ucierpiała „reputacja” szkoły. Państwo nie ma żadnego systemowego rozwiązania w rękawie, a policja zwykle tego typu sprawy umarza, bo na przykład w takiej Irlandii, Chinach, czy za Oceanem giganci technologiczni oferujący najpopularniejsze media społecznościowe mają wywalone na to, że jakiś policjant z Koziej Wólki wnosi o udostępnienie informacji, które mogłyby pomóc zidentyfikować danego hejtera.

Potrzebujemy zmian regulacji prawnych, być może surowych i drastycznych, bo obecny stan rzeczy jest wręcz tragiczny. Nauczyciele muszą nabyć umiejętności rozpoznawania cyberprzemocy i posiadać narzędzia do natychmiastowego działania. Rodzice zaś muszą wyjść ze swojej strefy komfortu i przyjąć na klatę, że ich dziecko może być ofiarą hejtu, a nawet hejterem. System musi w końcu zacząć reagować szybko. Konieczne jest przywrócenie właściwej rangi funkcji pedagoga szkolnego. Bo jak to wygląda dziś, chyba wszyscy wiemy – a nie wygląda to dobrze.

Hejt tym razem zabił młodego, wrażliwego człowieka w Piotrkowie Trybunalskim. Skąd będzie pochodzić kolejna ofiara? Hejt to nie slogan, to nasza rzeczywistość i albo będziemy udawać, że problem nie istnieje albo zaczniemy z nim walczyć, zanim on odbierze następne życie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *